piątek, 17 sierpnia 2018

Jenny Han - „Do wszystkich chłopców, których kochałam”

Jenny Han - „Do wszystkich chłopców, których kochałam”

Kiedy jest się już dorosłym, ma własny dom, pracę oraz masę innych obowiązków, zaczyna się doceniać małe rzeczy. Kawa wypita w spokoju czy wspólny wieczór z ukochanym to rarytas. Pamiętam jak byłam młodsza i wyobrażałam sobie dorosłe życie. Tak, będę szczęśliwa, do niczego nie będę się zmuszać. Wiecie, cud, miód, orzeszki. Niestety rzeczywistość jest inna. Choć nie mogę narzekać na wszystko, to jest wiele do poprawy. Ostatnio szczególnie to odczuwam. Co wtedy robię? Wyznaczam sobie cele, które chcę osiągnąć. Podejmuję decyzję i choć są trudne do zrealizowania, to się nie poddaje. Na odstresowanie sięgam po komedie romantyczne, młodzieżowe, horrory (ciężko wytłumaczyć) oraz lekkie i przyjemne powieści, które dają mi się oderwać. Najlepiej jak pozwolą mi też powrócić do młodzieńczych lat, tamtych problemów. Tak, bardzo chciałabym mieć je teraz. Właśnie dlatego sięgnęłam po powieść Do wszystkich chłopców, których kochałam. 


Najgorsze jest to, że przez ten głupi, nic nie znaczący pocałunek zacząłeś mi się podobać, chociaż nigdy wcześniej nie patrzyłam na Ciebie jak na ewentualnego chłopaka.
Lara Jean to nieśmiała dziewczyna, która bardzo często odpuszcza. Nie lubi pokazywać kiedy ją coś boli albo martwi. Rodzina jest dla niej najważniejsza. Chce być niewidzialna dla otoczenia, ale zdarzają się momenty, że brakuje jej uwagi. Zadurzyła się już pięć razy. Zawsze była to głęboko skrywana miłość, którą chowała w środku siebie. Gdy uczucia są zbyt przytłaczające – pisze list miłosny, który adresuje, ale nigdy nie wysyła, tylko chowa w pudełku. Tak radzi sobie z odrzuceniem. To jej sposób na przetrawienie wszystkiego. Pewnego dnia listy znikają i zaczyna się ciąg śmiesznych, ale również przerażających sytuacji. Co z tego wyniknie? Czy Lara Jean będzie szczęśliwa? 

Muszę przyznać, bez bicia, że z książką miałam nie lada problem. Owszem, słyszałam o wcześniejszym wydaniu, ale jakoś zawsze nie było nam po drodze. Wpływ na to miał fakt braku kolejnych części w naszym języku. Aż do teraz. Wzięłam książkę, zaczęłam czytać i po kilkudziesięciu stronach... odłożyłam. Nie mogłam przebrnąć. Mimo że tematyka wydawała się ciekawa, bohaterka była bardzo dziecinna, a styl pisania mi nie przypadł do gustu. I tak krążyliśmy koło siebie ze dwa dni. Stwierdziłam, że jednak muszę skończyć to co zaczęłam. Po skończeniu cieszę się, iż nie odpuściłam, ponieważ wiele bym straciła. 

Zależy ci tylko na chłopakach, którzy z jakiegoś względu są dla ciebie poza zasięgiem. A wiesz dlaczego to robisz? Dlatego, że się boisz - Czego się tak boisz?
Lara Jean to dziewczyna zamknięta w sobie, która rzadko mówi o swoich uczuciach. Stara się jak najlepiej, żeby wszyscy wkoło byli zadowoleni. Mieszka z siostrami i tatą. Mama umarła, a jej obecność cały czas jest odczuwalna w domu. Członkowie rodziny bardzo często ją wspominają. Samotny ojciec stara się jak może w babskim środowisku. Dziewczyny bardzo mu pomagają. Zawarły pakt, w którym będą tacie zawsze pomagać. Sytuacja się trochę zmienia kiedy Margot, najstarsza siostra Song, wyjeżdża na studia o Szkocji. To ona zawsze zajmowała się wszystkim i pilnowała żeby nie było wpadek. Teraz ten obowiązek spada na główna bohaterkę. Często zapomina o sobie. Dlatego też stosuje metodę niewysłanych listów miłosnych. Skrywa swoje uczucia i nie chce nikomu o nich mówić. Niespodziewana ich wysyłka jest najlepszą i jednocześnie najgorszą rzeczą jaka ją spotkała. Opisała w niej uczucia, również do byłego chłopaka siostry. Aby uwierzył, że to stare dzieje, postanawia zgodzić się na pewien kontakt. 

Podoba mi się, naprawdę jestem zauroczona powieścią. Mimo topornego początku, całość jest słodko gorzką historią o dorastaniu, tęsknocie, potrzebie akceptacji, wybaczaniu i wychodzeniu ze swojej strefy komfortu. Główna bohaterka jest idealnym przykładem, że nastolatka nie musi się buntować, żeby być ciekawą postacią. Autorka przedstawiła ciekawą tezę – grzeczne dziewczynki również mogą być interesujące. W świecie, gdzie dominują odważne i twardo stąpające po ziemi kobiety, Lara Jean jest kimś innym. Nie ma w niej wulgarności, potrzeby błyszczenia. Jest taka jak my. Ma swoje obawy, troski, zmaga się odrzuceniem, brakiem akceptacji, wyszydzaniem. Zapewne każda z nas zmagała lub zmaga się z nieodwzajemnioną miłością. Stwierdziłam, że bohaterka targają takie same emocje, jak mną gdy miałam naście lar. Ba! Nawet teraz, mimo że licznik pokazuje 30. Jest jednocześnie delikatna i rozsądna. Podoba mi się, a naprawdę nie myślałam, że tak będzie. 


Powieść jest typową młodzieżówką, która opowiada o nastoletnich problemach, jednak przesłania z niej płynące można zastosować w dorosłym życiu. Jak pisałam wcześniej, ostatni czas nie jest dla mnie łatwy. Dużo w nim wątpliwości oraz zmagania się z własnym ja. Poczucie niespełnienia i porażki – norma. Każdy, kolejny przykład, że nie jestem sama, jest na wagę złota. Powieść pozwoliła mi się wypłakać, ale również śmiać. Spadł mi częściowy ciężar z barków, a dziura w środku jakby trochą zmalała. 

Autorka ma bardzo specyficzny styl pisania. Naprawdę! Jeśli się go nie polubi, to nic z tego nie będzie. Czyta się szybko, ale pierwsze kilkadziesiąt stron trochę przynudza i nie zachęca do czytania. Radzę wam przez nie przebrnąć, ponieważ potem jest tylko lepiej. Po skończeniu powieści, w głowie pojawiło się słowo: uroczo, bo właśnie taka jest lektura. Słodka, dziewczęca, pełna dziwnych i wywołujący chichot sytuacji. Podczas czytania zamieniłam się w nastkę, która z wypiekami na twarzy, cieszyła się, że żenujące sytuacje nie trafiły na nią. Jednocześnie trzymałam kciuki żeby Sara Jean przełamała swoje opory i zaczęła żyć. Przestała się tyle martwić. Płyneła z nurtem jaki los jej daje. 


Jenny Han bardzo dobrze nakreśliła wątek miłosny, ale głównie skupia się na rodzinnych relacjach. To właśnie one są motorem napędowym wszelkich działań rodziny Song. To jak radzą sobie z problemami i wzajemnie wspierają jest godne podziwu. Zapewne wiele osób pozazdrości im takich relacji. 

Cudowna, wspaniała i kochana (tak wiem, dziwne stwierdzenie) powieść, który jest lekka, przyjemna oraz pouczająca. Najlepiej trafi do młodych, którzy właśnie wchodzą w dorosłość. Da pociechę, ukojenie. Dorośli z sentymentem wrócą do dawnych czasów. Przypomną sobie jak to było mieć naście lat. A od dziś możecie zobaczyć ekranizacje te cudownej książki na Netflix.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję:


Katarzyna Gnacikowska vel Sowix

piątek, 10 sierpnia 2018

Alicja Sinicka- "Oczy wilka"

Alicja Sinicka- "Oczy wilka"


"W tym tajemniczym spojrzeniu dostrzegam lekkość i… bezbronność. Teraz to ja patrzę za jego piękne oczy. Nie widzę już idealnych rysów twarzy, białych zębów i umięśnionej sylwetki, ale dziwną jasność bijącą od zaciekawionych źrenic. Czuję, że wchodzi mi do umysłu, jest coraz głębiej, głębiej."

środa, 8 sierpnia 2018

Vi Keeland - "Tylko Twój"

Vi Keeland - "Tylko Twój"
"Jeśli dzielenie się tym, co mi sprawia przyjemność, uważasz za romantyczne, to całkiem możliwe, że jestem prawdziwym romantykiem."

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

[PRZEDPREMIEROWO] K.N. Haner - "Zapomnij o mnie"

[PRZEDPREMIEROWO] K.N. Haner - "Zapomnij o mnie"


"Byliśmy z góry przegrani, a mimo to nadal chciałem walczyć"

czwartek, 2 sierpnia 2018

Bianka Lipińska - "365 dni"

Bianka Lipińska - "365 dni"

"Od wypadu minęło już pięć lat; pięć długich lat od- jak to powiedział lekarz: cudu-śmierci i zmartwychwstania, podczas, których śni mi się kobieta, której nie widziałem w prawdziwym życiu. Poznałem ją w swoich wizjach, kiedy byłem w śpiączce."

Copyright © 2016 Zapiski książkoholiczki , Blogger