czwartek, 14 grudnia 2017

Praca zbiorowa - „CzaroMarownik 2018”



Halloween, Andrzejki, Katarzynki... Społeczeństwo coraz bardziej interesuje się nadnaturalnymi i paranormalnymi aspektami życia. Zastanawiają się czy między nami chodzą duchy albo czy zmarły krewniak nad nimi czuwa. Wiele korporacji na tym korzysta. Niektórzy w nieszkodliwi sposób, a inni w bardzo nachalny. Nie znoszę kiedy z ludzi robi się idiotów. Dlatego też doceniam subtelne wzmianki oraz odniesienia do magicznego świata. Z tego powodu moje zainteresowanie CzaroMarownikiem było tak duże. 


W zabieganym życiu potrzeba czegoś więcej, niż zwykłego kalendarza w telefonie. Nie ma to jak tradycyjna kartka papieru, długopis, a plany same się rozpisują. Wszystko ładne i przejrzyste. Aż chce się działać. A jeśli może być jeszcze lepiej? Do zadań dodać trochę magii, ciekawych porad oraz eterycznych odczuć. Właśnie tak powstał CzaroMarownik, który kolejny raz będzie pomagał w uporządkowaniu życia, a na pewno bieżących spraw.






To jest moje pierwsze spotkanie z CzaroMarownikiem. Oczywiście wiem, że był wydawany już wcześniej. Pierwsza edycja wyszła w 2013 roku. Co roku zastanawiałam się czy go sobie nie nabyć, ale zawsze coś mi pokrzyżowało plany. Jakieś inne notesy, kalendarze, plannery. W myśl: co za dużo, to niezdrowo – odpuszczałam. Niedawno kupiłam sobie planner na kołonotatniku, z wymienialnymi kartkami, ale Wydawnictwo Kobiecie stwierdziło, że 2018 rok muszę mieć magiczny! Dlatego też wysłali mi mój pierwszy CzaroMarownik.


Ta edycja jest troszkę inna od poprzednich. Pierwsze co się zmieniło, to okładka. Wcześniejsze były trochę animowane, z wizerunkiem księżyca i jakiejś postaci. W roku 2018 mamy elegancką, twardą oprawę, wytłoczone napisy oraz (z przodu i z tyłu) są srebrne. W środku znajduje się przyczepiona tasiemka, dzięki czemu można zaznaczyć bieżący dzień. Mam trochę problem z kolorem. Tak, jest ciemny, ale raz jak patrzę, widzę czarny, a za chwilę granatowy. Poszperałam w sieci oraz popatrzyłam na wykonane zdjęcia. Wychodzi na to, że granat. Ja tam nie dam sobie ręki uciąć. Może to kolejna, magiczna właściwość CzaroMarownika?



Po otworzeniu jest miejsce na uzupełnienie swoich danych, przywitanie redakcji, znaczenie symboli i on.... Kalendarz na 2018 rok! Każdy znak zodiaku ma swoją stronę. Jeśli choć połowa się z tego spełni, będę bardzo szczęśliwą kobietą. 

W środku jest wiele różnych porad, które na pewno przypadną użytkowniczkom do gustu. Dużo ezoteryki oraz magii. I właśnie to wyróżnia CzaroMarownik na tle innych pozycji. Dowiemy się dużo o świecach, znaczeniu kamieni. Zaciekawiły mnie równie fragmenty odnoszące się do codziennej diety. O paru rzeczach nie wiedziałam. Myślę, że niezwłocznie je wprowadzę. Nie zabrakło informacji o roślinach, urodzie, dbaniu o siebie. Nie zabrakło także wielkiego zaskoczenia: znalazłam porady seksualne! Tak, dobrze czytacie. W sumie kontakt między dwojgiem ludzi, to taka trochę magia, prawda?


I teraz najważniejsze – sam kalendarz. Jest formatem zbliżonym do A5. Każdy dzień ma swoją stronę. To bardzo ważne, ponieważ wiele plannerów czy egzemplarzy tego typu, scala razem sobotę i niedzielę. Nie ma miejsca na porządne zapiski. W CzaroMarowniku jest zupełnie inaczej. Kartki są odpowiedniej grubości, a długopis nie przebija na drugą stronę. Tak, tak, testy już były. Przy każdym dniu znajduje się jakiś ciekawy cytat.

Nie może być jednak tylko dobrze. Brakuje mi nieprzypisanych kartek. Takich, które znajdowałyby się na samym końcu lub pod koniec miesiąca. Żeby zapisać sobie dłuższe plany lub zadania. Takie wybiegające poza jeden dzień. Dodatkowe kartki byłyby dobrym uzupełnieniem całości. Twarda oprawa jest bardzo elegancka oraz trwała, ale także swoje waży. Nie jest to może najcięższy kalendarz jaki miałam, ale do lekkich nie należy. Zmieści się w damskiej torebce, tylko zdecydowanie ją obciąży. I tak człowiekowi nie dogodzisz. Może trochę mniejszy format rozwiązałby sprawę? Boję się, że ostatecznie będę latać z plannerem w torbie, a CzaroMarownik użytkowany będzie stacjonarnie. Wiem jedno, jest tak śliczny, że na pewno się nie zmarnuje!


Polecam każdej maniaczce magii, ale także kobietom, które potrzebują jej na co dzień. Jest przeznaczony również dla lubiących pięknie i porządnie wykonane rzeczy z garstką porad w środku. Wierzę, że CzaroMarownik znajdzie dużo zwolenniczek. Kalendarz jest do kupienia od października. Nie wahajcie się! Idealny prezent pod choinkę dla osoby ogarniętej prze chaos. 










Za CzaroMarownik dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu


Katarzyna Gnacikowska/Sowix

2 komentarze:

  1. No brzydki on nie jest, ale mi po prostu coś takiego jest kompletnie niepotrzebne :D W tym roku on, razem z kalendarzem od Miszczuk, królują w blogsferze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy od potrzeb. Porządny kalendarz, dobrze wykonany, ale jak nie potrzebujesz, to nic na siłę :)

      Usuń

Copyright © 2016 Zapiski książkoholiczki , Blogger